<< Wróć do strony głównej

Created with WebWave CMS

mój blog osobisty

 

&

 

sedno sprawy

 

&

 

Tylko to, co najważniejsze

na każdy temat

Tak samo, tylko bardziej, dużo bardziej…

27 lipca 2019

27 lipca 2019 roku

 

 

Inspiracją był artykuł Piotra Zaremby w dzienniku „Rzeczpospolita” z 6-7 lipca 2019 roku, pt. „O zwalczaniu dżumy cholerą”. Redaktor poruszył tematykę szczególnie dla mnie istotną, tj. kwestię jakości państwa i jego instytucji. Sądy, prokuratura, urzędy, armia, a także media i spółki skarbu państwa - w każdym z tych miejsc tzw. dobra zmiana, którą niosło na swoich sztandarach Prawo i Sprawiedliwość, w praktyce okazała się zmianą na gorsze. W żadnym z tych miejsc sprawy, które już wcześniej wymagały zmiany na lepsze, odpolitycznienia, sprawniejszego zarządzania, skuteczniejszej komunikacji, nie tylko nie zostały poprawione, ale wręcz ich jakość jest dziś dużo dalsza od doskonałości, niż było to w 2015 roku.

 

Proces budowy po 1989 roku instytucji III RP od samego początku był obarczony wieloma trudnościami. Tymi obiektywnymi, jak np. brak wcześniejszych doświadczeń w przechodzeniu z systemu totalitarnego do demokratycznego, czy też brak liderów i autorytetów pochodzących na przykład ze środowisk emigracyjnych, którzy w oparciu wiedzę i doświadczenie, potrafiliby i mogliby stanąć na czele dziejących się przemian. A także tymi trudnościami, które wynikały ówczesnych z realiów porozumienia Okrągłego Stołu, stałej obecności wojsk sowieckich, niepewności co do trwałości dokonujących się przemian i wielu innych czynników.

 

Z odzyskaną suwerennością nie zawsze umieliśmy sobie poradzić. Nie wszystkie procesy zainicjowane w latach dziewięćdziesiątych okazały się właściwe, choć tak naprawdę dopiero teraz, po wielu latach od ich rozpoczęcia możemy to ocenić. Wahadło dziejów, wychyliło się w skrajnie liberalnym kierunku i niemal całkowicie wyrugowało z życia społecznego wcześniejsze socjalne praktyki i doświadczenia. Stało się to ze szkodą dla części społeczeństwa, które nie potrafiło, bądź też z różnych powodów nie mogło nadążyć za dziejącymi się dynamicznie zmianami.

 

Były popełniane błędy. Trudno ich nie popełniać, gdy wszyscy uczyli się dopiero nowej rzeczywistości. Były spory o kształt państwa i jego instytucji. O decentralizację, samorządy, prywatyzację, siłę i liczebność wojska, kształt mediów publicznych, instytucji państwa, rolę państwa w gospodarce narodowej, itp. Każdy rząd, który pełnił władzę po roku 1989 miał swoje priorytety i miał swoje zaniechania. Mozolnie i z trudem, ale jednak sprawy posuwały się do przodu. Tak było w latach 90-tych oraz w pierwszej dekadzie XXI wieku. Gdy jeden rząd nie spełniał pokładanych w nim nadziei, wybieraliśmy kolejny, licząc na to, że 1) zlikwiduje korupcję, 2) uzdrowi służbę zdrowia, 3) odpolityczni spółki skarbu państwa, 4) zreformuje sądy i usprawni prokuraturę, 5) zapewni równowagę w mediach, 6) rozliczy zbrodnie komunistyczne, 7) odsunie byłych komunistów od władzy, itd., itp.

 

Niestety, trwający od ponad dekady spór między Platformą Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwością, wzmocniony jeszcze kwestią odpowiedzialności za przyczyny katastrofy smoleńskiej i decyzje dotyczące śledztwa w tej sprawie spowodował, że kwestie naprawy państwa i jego instytucji całkowicie straciły na znaczeniu. Zaniechania i błędy popełnione przez polityków PO zostały po wielokroć wzmocnione przez rządzących od 4 lat polityków PiS. Przykłady ?

 

Trybunał Konstytucyjny. Instytucja, do której Platforma Obywatelska balansując na granicy prawa wybrała tuż przed końcem kadencji Sejmu w 2015 roku pięciu „zapasowych” sędziów, została całkowicie zdemolowana i pozbawiona wiarygodności i autorytetu. PiS zrobił to samo co zrobiła wcześniej Platforma Obywatelska, tylko że bardziej…, dużo bardziej. Nie chodziło o drobny lifting, inne rozłożenie akcentów, zbalansowanie wpływów w Trybunale. Nie chodziło też o większą wydajność pracy Trybunału, rozpatrywanie spraw w takiej kolejności w jakiej do niego wpływają, czy podejmowanie większości decyzji przez cały skład sędziowski. Wszystkie te postulaty, zapisane nawet w jednej z nowelizacji ustawy o TK przygotowanej przez PiS, przestały być ważne gdy tylko PiS przejął całkowitą kontrolę nad instytucją.

 

Obsada stanowisk w spółkach skarbu państwa. Platforma Obywatelska chciała kiedyś odpolitycznić proces obsady stanowisk w zarządach i na kierowniczych stanowiskach tych spółek. Chciała, ale nic z tego nie wyszło. Planowane konkursy ostatecznie nie zostały wprowadzone. PiS otwarcie już przyznał, że idea konkursów się nie sprawdziła i trzeba postawić na swoich. „Mianujemy ludzi z bliskich nam środowisk, którzy realizują nasz program” - powiedział prezes PiS w rozmowie z "Gościem Niedzielnym". Co więcej, jak wynika z raportów NIK i Fundacji Batorego „tych swoich” trzeba najwyraźniej często zmieniać, bo skala upolitycznienia spółek skarbu państwa jeszcze nigdy nie była tak wielka. PiS wymienia nie tylko prezesów, członków zarządu, czy dyrektorów, ale też kluczowych menadżerów i wielu pracowników niższego szczebla. Taki mają styl. Tak jak Platforma, tylko że dużo bardziej…

 

Media publiczne. Apetyt na ręczne sterowanie i bezpośrednie wpływanie na kształt programu telewizji publicznej, radia ogólnopolskiego i rozgłośni regionalnych miały wszystkie rządzące partie polityczne. Żadna z nich nie posunęła się jednak tak daleko w propagandzie wychwalającej rządzących i krytykującej, a wręcz ośmieszającej ugrupowania opozycyjne. Propagandzie, która obraża inteligencję oglądających, która sączy partyjne przekazy i po wielokroć powtarza te same wypowiedzi, które mają kompromitować przeciwników politycznych. Jak po czymś takim odbudować autorytet i wiarygodność jednej z najważniejszych instytucji państwa? Czy jest to w ogóle możliwe?

 

„Większość PiS-owskiego sprawowania władzy ma swoje korzenie w rządach jego poprzedników” - napisał Piotr Zaremba. Niestety. Jednak, o ile do roku 2015 wydawało się, że choć błądzimy, popełniamy błędy, nie jesteśmy doskonali w budowaniu i naprawianiu państwa, to jednak kierunek zmian, polegający na tworzeniu coraz silniejszej więzi z cywilizacją i kulturą zachodu, jest co do zasady właściwy, o tyle ostatnie cztery lata pokazują, że doszliśmy właściwie do ściany. Proces budowy instytucji państwa należy rozpocząć od nowa. Reformy sądownictwa, mediów, urzędów publicznych trzeba tworzyć od podstaw przez ludzi potrafiących wznieść się ponad polityczny, doraźny interes swojego ugrupowania. Czy są tacy? Są, na pewno. Czy dadzą radę? Nie sądzę…

 

Roman Wilkoszewski