Created with WebWave CMS

<< Wróć do strony głównej

01 lutego 2018

Stefan Rudnicki, padre Estevão z dalekiej Brazylii Większość życia spędził poza Polską, ale dla nas w kraju, zwłaszcza w szarych i ponurych latach 80-tych zeszłego wieku był światłem w tunelu, echem dalekiej przygody, a przychodzące od niego kartki pocztowe były dowodem na to, że poza realnym socjalizmem istnieje gdzieś barwny, egzotyczny i niezwykle ciekawy świat.

 

Stefan Rudnicki, brat naszej Mamy Krystyny, nasz rodzinny „ksiądz misjonarz z dalekich krajów”, wyjechał z Polski w 1959 roku. Początkowo pracował wśród miejscowych Indian w Guarani das Missões, Rio Grande do Sul w południowej części Brazylii. Potem przeniósł się na północ, w najbardziej egzotyczne rejony, blisko Belem w stanie Para, u ujścia Amazonki do Oceanu Atlantyckiego.

 

niektóre jego parafie były większe niż całe województwa w Polsce. Do części kaplic docierał tylko raz, lub dwa razy w roku. Hurtem chrzcił urodzone w tym czasie dzieci, udzielał ślubów i sakramentów i wyruszał dalej. Gdy władze kościoła w Polsce  nakazały mu powrót do kraju, postanowił pozostać w Brazylii.

 

po raz pierwszy odwiedził Polskę dopiero w 1998 roku, po niemal 40-letniej nieobecności. przywiózł do kraju kilogram pieprzu, bo pamiętał, że gdy wyjeżdżał, to w sklepach ciągle go brakowało…

 

Stefan Rudnicki zmarł w Sobral niedaleko Fortalezy w 2013 roku. Miał 81 lat.

Rudniccy